Pałka niżej!

Tytuł recenzji jest także tytułem świetnego eseju Stephena Kinga, traktującego o chyba najbardziej charakterystycznym sporcie amerykańskim, czyli baseballu. Ta informacja pojawia się nie bez
Tytuł recenzji jest także tytułem świetnego eseju Stephena Kinga, traktującego o chyba najbardziej charakterystycznym sporcie amerykańskim, czyli baseballu. Ta informacja pojawia się nie bez powodu. Jak często bowiem mamy do czynienia z symulatorami tego typu? Ilu, choćby w Polsce, jest fanów takich gier, nie tylko na żwirku i trawie, ale i ekranie PlayStation 3?



Wbrew pozorom nie jest wcale tak źle. Od prawie trzydziestu lat w naszym kraju toczą się normalne, ligowe rozgrywki, jest sezon i drużyny w liczbie większej niż "2". A jednak sam fakt wypuszczenia na tutejszy rynek takiej gry jak "MLB 13: The Show" w pełnym formacie to rzecz dość niezwykła. Major League Baseball to jedna z wielu serii "numerkowych", czyli tworzonych rok w rok pod kolejny sezon rozgrywek. Ale o ile piłka nożna czy koszykówka święcą u nas triumfy, o tyle rozgrywki baseballowe nigdy nie zdobyły powszechnego uznania graczy.



Dawniej ciężko było dostać gry z serii MLB w naszym kraju (przynajmniej bez mieszania z zagranicznymi kontami PSN); teraz to się zmieniło. Amatorzy baseballu będą uradowani także z innej cechy, już w samej grze. Otóż "MLB 13: The Show" ma bardzo łagodną i przystępną "krzywą nauki". Nie rzuca nas od razu w wir sezonowych rozgrywek, choć na początku mnogość dostępnych w grze trybów nieco oszałamia. Czego tu nie ma! Znajdziemy różnorakie mecze, ligi, a nawet opcję zabawy w managera drużyny. Do tego coś, co przywoła po raz drugi tekst Kinga – Road to the Show, gdzie tworzymy własnego zawodnika i mozolnie próbujemy wybić się w baseballowym świecie. Wszystko to skąpane jest w świetnie zrealizowanej oprawie telewizyjnej transmisji, co tylko pomaga wejść w sam środek baseballowego meczu.



Najważniejszy jednak, dla nowicjusza, jest poziom trudności przeznaczony dla początkującego. To coś na kształt nieco bardziej arcade'owego podejścia, jak mamy to w symulatorach choćby wyścigów. AI wraz z naszymi postępami dostosowuje poziom do tego, jak często przepuszczamy rzuty albo chyżo pokonujemy kolejne bazy. Tryb "Beginner" to także świetna sprawa dla ludzi, którzy mają problemy z – było nie było – dość skomplikowaną terminologią określającą zawodników, fazy gry, odpowiednie taktyki i całą stertę innych rzeczy. Teoretycznie można siąść do "Beginnera" nawet bez żadnego zaplecza teoretycznego, ale lepiej poznać nieco podstawy, gdyż nawet tu kara za niezrozumienie zasad jest sroga i dotkliwa.



Oczywiście możemy od razu rzucić się na głębokie wody i w zależności od upodobań zmieniać poziom asysty albo odpowiednich wskaźników choćby przy rzucaniu i odbijaniu w grze. To samo dotyczy stylu, w jakim będziemy grać. Poza mieszczeniem się w np. odpowiednim oknie czasowym (nieco na kształt QTE) i pozycjonowaniem, możemy nawet korzystać z kontrolera Move. Miotanie piłki, które często jest "być albo nie być", możemy wykonywać np. za pomocą analogów albo tzw. Pulse Pitching, gdzie musimy wstrzelić się w odpowiedni moment do rzutu, biorąc pod uwagę siłę i zmęczenie naszego zawodnika. Zmiany sięgają dość głęboko. Modyfikować możemy niemal wszystko. Kamery, odpowiednie zachowania zawodników, bieganie do baz i tak dalej. Doświadczeni gracze mają w czym wybierać.



Ale nasze samotne sesje w "MLB 13: The Show" to tylko preludium do potężnego zaplecza sieciowego, jakim dysponuje gra. Praktycznie wszystko ma swoje odbicie w stosownych statystykach albo zabawach via PSN. Grać oczywiście (a raczej dostawać baty...) nie musimy tylko w Internecie. Istnieje możliwość pykania wraz ze znajomymi przy jednej konsoli, zarówno w normalnych rozgrywkach, jak i nieco lżejszych zabawach "poza sezonem".



Paradoksalnie oprawa wizualna jest w takiej grze niezwykle ważna. Nie chodzi o liczbę polygonów kształtujących gacie naszego miotacza, ale raczej stworzenie wrażenia uczestnictwa w prawdziwym meczu. "MLB 13: The Show" w dużej mierze spełnia to kryterium. Głównym pozytywem są możliwości ingerowania w kształt meczu. A im bliżej do tego, co zobaczylibyśmy w amerykańskiej telewizji, tym lepiej. Wrażenie wtopienia się w świat rzutów i uderzeń nieco słabnie, gdy przyjrzymy się publice. Ta od wieków jest piętą achillesową gier sportowych. Animacje za to są obłędne. Zawodnicy poruszają się jak żywi, to samo dotyczy miotacza. Fantastyczne.



Nieco drażni komentarz podczas meczu, choć nie ze względów jakościowych. Wiele osób może razić, że jest spokojny – bliżej mu do relacji z golfa niż polskiej piłki nożnej. Problem leży jednak gdzie indziej – otóż zdarza się, że zawodnik robi jedno, a panowie dyskutują o czymś zupełnie innym. Do tego przy dłuższej grze da się zauważyć, że liczba permutacji komentatorskich jest niewielka, co może drażnić.



Największym plusem "MLB 13: The Show" jest jego przystępna forma. Nie musimy być piwnicznymi specjalistami od baseballa. Dzięki świetnie zaprojektowanemu trybowi dla początkujących bardzo szybko złapiemy podstawy gry, zasady, a nawet bakcyla, który nie pozwoli nam się potem oderwać od poważniejszych rozgrywek czy kariery w Road to the Show. 
Seria "The Show" to ogromna marka, teraz wreszcie dostępna w "pełnym pakiecie" także w krajach takich jak Polska, gdzie baseball to gra mocno niszowa. Czy się sprawdzi – nie wiem, ale zdecydowanie zasługuje na uwagę.
1 10
Moja ocena:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?